25.1.14

455.

wpis sponsorowany
Cerata to synonim wiochy. PR ma słaby, design nie lepszy. Generalnie temat trudny! Dlatego gdy dowiedziałam się, że moi znajomi postanowili zająć się sprzedażą ceraty pomyślałam.....hmmmm, cerata, really? No ale nie wzięłam pod uwagę tego, że cerata jaką pamiętam z czasów wakacji u babci na wsi nie jest już taką samą ceratą. Po przejrzeniu co jest na rynku postanowiłam dać ceracie szansę. Z asortymentu sklepu Oleado wybrałam sobie dwie rzeczy: tradycyjną ceratę na stół (choć w mało tradycyjnej estetyce: zielone paski) oraz tzw. tkaninę tablicową Chack Cloth czyli po ludzku ceratę po której można pisać kredą.

Mimo, że znam osobiście właścicieli tego sklepu to postaram się być obiektywna.  Zacznę ceraty do pisania kredą. Pierwsze wrażenie: bardzo pozytywne, właściciele pakują akurat ten rodzaj ceraty do długiej tuby z uwagi na to, że złożenie tej ceraty może zostawić trwały ślad. Jestem miło zaskoczona taką dbałością o szczegóły. Dodatkowo miłym gestem jest dorzucenie do zamówienia kredy, niby drobiazg ale miły (no chyba, że dostałam po znajomości, ale myślę, że nie:)
Wady: 
- hmmm, dziecko nadpobudliwe może się na takiej ceracie wytarzać i roznieść pył po całym mieszkaniu (no ale...są dzieci szczęśliwe i czyste:p)
- no może trochę cena, ale w sumie to rzecz subiektywna
i to chyba wszystko co przychodzi mi do głowy jeśli chodzi o wady.
Zalety: 
- zajmuje mało miejsca po złożeniu (idealne w małym mieszkaniu)
- zajmuje dziecko na długo, zastępuje chodnik gdy na dworze zimno, plucha, śnieg
- można po niej skakać w przeciwieństwie do ściany pomalowanej farbą tablicową albo tablicy do pisania (gra w klasy dla 2latka - rewelacja!)
- nieskończone pole do popisu wyobraźni i kreatywności, mam już kilka pomysłów jak można się bawić przy użyciu tej ceraty (np. rysując różne ścieżki do przejścia, albo pola z różnymi symbolami/ literkami/ cyframi na które trzeba skakać)


Cerata klasyczna na stół jest jaka jest - każdy wie na czym polega cerata:)
Wady:
- połysk, spodziewałam się że będzie bardziej matowa
Zalety:
- trwała i solidna
- baaardzo ułatwia utrzymanie czystości przy dziecku
- masa wspaniałych wzorów dzięki, którym cerata przestaje być tylko funkcjonalna a staje się także ozobobą
- paradoksalnie zaletą jest także jej połysk bo dzięki niemu łatwo się ściera


A teraz wisienka na torcie. Jeżeli komuś spodobała się jakaś cerata ze sklepu Oleado i chciałby przygarnąć jedną czy dwie to jest szansa! Jest konkurs:)


Warunki uczestnictwa: nie trzeba polubić strony Oleado na facebooku, ba! nie trzeba nawet polubić strony mojego funpage'a na fb:). Nawet nie musicie zostawiać tu komentarza ani udostępniać informacji o tym konkursie:DD
Jedyne co trzeba zrobić to zaproponować:

JAK MOŻNA KREATYWNIE WYKORZYSTAĆ CERATĘ?

 (może być klasyczna, może być ta do pisania kredą). Propozycje proszę przesyłać na mojego maila rozneladnerzeczy@op.pl do najbliższego piątku (31.01) do godz. 18.00. Z nadesłanych propozycji wybiorę te, które podobają mi się najbardziej i wśród nich wylosuję do soboty nagrodę główną:
voucher na 150zł do wykorzystania w sklepie Oleado.pl + darmowa dostawa
oraz nagrodę pocieszenia czyli:
kupon rabatowy na kwotę 67zł do realizacji przy składaniu zamówienia w sklepie Oleado.pl
 Czekam na wasze zgłoszenia i ciekawa jestem pomysłów:D

7.1.14

454.

Bieszczady to miejsce kultowe, które odwiedziłam do tej pory tylko dwa razy, a które mam cholerną ochotę poznać lepiej. Gdyby nie fakt, że z Warszawy jest tam bardzo daleko, to pewnie bywałabym tam przynajmniej raz w miesiącu. Po tym jak posypały się moje ambitne plany na Sylwestra postanowiłam, że przynajmniej początek roku będzie wyjątkowy:) Zakupiłam przepiękny kalendarz, Pan Kalendarz i zanotowałam na jego pierwszych stronach właśnie wypad w Bieszczady. Totalnie spontaniczny, tuż po Nowym Roku. Ambitnie podchodząc do sprawy postanowiliśmy pojechać całą rodziną, czyli zarówno z Leną jak i psem. Ambitnie.

Na pierwszy rzut postawiliśmy sobie największe (jak dla nas) wyzwanie czyli Połoninę Caryńską. Oczywiście ja, jak to ja, nie sprawdziłam dokładnie i na miejscu okazało się że psy mają zakaz wstępu do całego Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Zaryzykowaliśmy i psa jednak zabraliśmy bo nie było możliwości aby ją gdziekolwiek zostawić na cały dzień. Na miejscu okazało się, że zakaz zimą jest wirtualny i nikt go nie egzekwuje ale ja jednak byłam w lekkim stresie, że zaraz ktoś nas złapie albo że pies przyciągnie wilki (naczytałam się dziwnych opowieści z neta) i na następne wyprawy do BPN psa zabierać już nie będę.


Nasza druga przeszkadzajka to Lena, która oczywiście podejścia na Połoninę Caryńską nie dała by rady pokonać sama więc 90% trasy pokonała na moich plecach w nosidle Tula. Byliśmy na to przygotowani i mimo, że było ciężko to dzielnie ją dźwigałam. Nie przewidzieliśmy tylko jednego - ciepłego obuwia dla Leny:( Na szczycie warunki były diametralnie inne od tych na dole: mgła, wiatr, śnieg, mróz. To wszystko + brak ciepłych butów spowodował, że ta wpadła w histerię i mimo usilnych prób nie udało nam jej się uspokoić. Ponieważ widoczność i tak była niemal zerowa, a my przez nasze żółwie tempo z Leną, psem i naszą kondycją daleko poza założonym planem, to postanowiliśmy zawrócić obawiając się aby nie zastał nas wieczór w górach.


Żałuję bardzo, że nie udało nam się przejść całej trasy ani zobaczyć czegokolwiek ze szczytu ale już schodząc obiecałam sobie, że powrócę tam na wiosnę - bez psa i lepiej przygotowana!
Nasze kolejne trasy były bardziej lajtowe i już nie tak pełne dramatyczne zwrotów akcji, co nie zmienia faktu, że równie fajne. Poszukiwaliśmy zaginionych wsi i oglądaliśmy rozgwieżdżone niebo nocą (coś niesamowitego!). Wieczory to kominek, grzaniec i scrabble.  Nic nadzwyczajnego, a jednak przyjemne.


Mimo, że wyjazd z psem i 2-letnim dzieckiem w góry w styczniu jest jednak dość męczący to ja baterie naładowałam i dziś zasiadłam do pracy pełna zapału i chęci:) A w Bieszczady wrócę jeszcze z pewnością dlatego jestem otwarta na wszelkie podpowiedzi i sugestie co do tras i miejsc, które warto zobaczyć.Z góry dziękuję!

UWAGA

Wszystkie zdjecia zamieszczone na tej stronie chronione są prawem autorskim. Przetwarzanie i publikacja w jakiejkolwiek formie bez zgody autorki jest zabronione.
Chcesz ich użyć? Zapytaj: rozneladnerzeczy@op.pl
Follow Różne ładne rzeczy
Follow Różne ładne rzeczy