Zmiany, zmiany, zmiany. Etykietka szafiarki zaczęła mnie uwierać już jakiś czas temu, bo stała się zbyt ciasna. Lubię to miejsce, lubię Was, czytelników, więc trudno byłoby mi to wszystko, ot tak, po tylu latach porzucić. Dlatego od dziś, oficjalnie, ogłaszam nową erę tego bloga: zgodnie z nazwą, będę tu pisać o różnych ładnych rzeczach, nie tylko ciuchach! O czym konkretnie? Wyjdzie w praniu:) Myślę o małym DIY, dekoracji wnętrz, slow food, ciekawych miejscach, macierzyństwie, knajpach. Rozpoczynam od....
DYNI
Mieszkam w zagłębiu dyniowym, Dyniowoli, krainie kapusty, dyni i (niegdyś) pomidorów. Sądziliście, że w Warszawie? W sumie tak, bo do znaczka z napisem Warszawa dobiegam w pół godziny, ale formalnie jest to podwarszawska wieś znajdująca się w gminie Lesznowola. Warto zapamiętać tą nazwę, szczególnie jeśli mieszkacie w stolicy lub okolicy.
Widoki bywają tu jesienią piękne, soczyste:) Co roku, w okresie od września do listopada, na ulicy Słonecznej w Lesznowoli (bliżej Magdalenki) miejscowi rolnicy wystawiają przed swoje domy stragany z własnoręcznie wyhodowanymi dyniami (i nie tylko, ale to dynie są gwiazdą sezonu). Plotka głosi, że pewna osoba postanowiła jako pierwsza zainwestować trochę czasu w stworzenie naprawdę pięknego straganu przy ulicy, to chwyciło i rozpleniło się po sąsiadach. Inna wersja głosi, że pewien rolnik wystawił przed dom paletę z dyniami w dniu kiedy przed jego domem biegł maraton o Puchar Wójta, sprzedaż ruszyła, pozostali podchwycili pomysł.
W sumie to nieważne kto rozpoczął, ważne jaki jest efekt. A efekt jest bombowy, szczególnie gdy mamy prawdziwą polską, złotą jesień. W którymś momencie ulica Słoneczna staje się ulicą Dyniową - przy każdym domu stoją stragany z najróżniejszymi odmianami dyni i nie są to zwykłe palety:
Już sama ilość straganów robi wrażenie, do tego można dodać pomysłowe sposoby ekspozycji, piękne dynie ozdobne, typowe dynie na Halloween (z wyciętymi otworami i świecami zapalanymi po zmierzchu) oraz pobliskie stadniny koni - wszystko razem tworzy piękne złoto-jesienne obrazy.
Po dynie pojechałam w ostatni weekend, straganów póki co jest jeszcze niewiele, ale są bardzo dobrze zaopatrzone. Pani sprzedająca zaprowadziła mnie na podwórko, pozwoliła wybrać najładniejszą dynię, doradziła, która najlepsza jest na zupę, a która na ciasto. Poleciła mi też dynię podłużną, z której można upiec frytki. Wyjechałam obładowana trzema dyniami, za które zapłaciłam w sumie 29zł, czyli przyzwoicie. Odkąd odkryłam dynię jako warzywo kulinarne (u mnie w domu dyni się nie jadło) co sezon zachwycam się jak wiele można z niej zrobić. Pisząc tego posta zajadam się niebiańskim ciastem dyniowym z Kwestii Smaku i popijam espresso. Boskie drobne przyjemności! Polecam i Wam:)
Ps. Jeżeli macie swoje ulubione sposoby na dynię będę wdzięczna za podzielenie się.
Ps. Jeżeli macie swoje ulubione sposoby na dynię będę wdzięczna za podzielenie się.
Wow! piękne! Fajny pomysł ze zmianami na blogu :)
OdpowiedzUsuńnie robiłam do tej pory żadnych dań, bo jakoś wydaje mi się, że do wszystkich jednak potrzebny blender, a nie posiadam, ale zawsze jesienią kupuje kilka małych dyń ozdobnych i kładę na parapecie w kuchni w towarzystwie wrzośca. Zacne towarzystwo :)
ja w ogóle nie używam blendera - piekę dynię do miękkości i miąższ bełtam np. widelcem:) Spróbuj!
UsuńNa zdjęciach wygląda pięknie, więc na żywo pewnie jest jeszcze piękniejsze! :)
OdpowiedzUsuńCo do samej dyni jak do tej pory robiłam jedynie zupę dyniową na słono, jednak w tym roku mam zamiar wypróbować też inne przepisy! :)
ja jestem zachwycona tym ciastem z Kwestii Smaku - niebo w gębie!
UsuńKoniecznie będę musiała wypróbować ten przepis :)
UsuńJeśli chodzi o zmiany to jestem za. Widzę, że nawet kolorami chcesz się odciąć od tego co było :) Jakoś Ty mi się kojarzysz raczej z weselszymi barwami. Będę nadal zaglądać.
OdpowiedzUsuńA dynie są dla mnie nadal nieodkrytym lądem i jakoś mi się nie rzuciły w oczy w sklepie nawet...
ten czarny nie miał w sumie tak głębokiego przesłania, ale kto wie, może zrobiłam to podświadomie?:))) Ja jeszcze kilka lat temu dyni nie znałam zupełnie, a teraz się zachwycam.
UsuńBardzo dobry pomysł i fajny post.
OdpowiedzUsuńAle to czarne tło i biała czcionka?
ale, że co, nieczytelne?
UsuńAniu,
OdpowiedzUsuńszukam dyni makaronowej - myślisz że w Twoim zagłębiu jest osiągalna? ponoć jej miżąsz po upieczeniu zmienia się w nitki :) no chciałabym to zobaczyć :)
ps nie wiem czy nie mam gdzieś linka do zapomnianego swojego bloga :0 nie wyrzucaj mnie jednak, to nie chęć zareklamowania go z pewnością, tylko nieudolność informatyczna :)
pozdrawiam
A
Dynia makaronowa jest super mozna z niej zrobic fajne spaghetti po dodaniu czosnku pietruszki I chilli. Nie jadłam tego co prawda ale widziałam w jednym z programów kulinarnych :)
UsuńNie mam pojęcia czy jest, ale patrząc na to jak wiele odmian tutejsi rolnicy mają to jest szansa i na dynię makaronową. A wiesz jak ona wygląda? może rozpoznasz ją na zdjęciach. Jak będę następnym razem po dynie to zapytam i dam tu znać:)
Usuńa linka nie widzę...wrzucaj, przecież wiadomo że jak komentujesz z anonimowego konta to nie ma linka do twojej strony! takich sytuacji nie traktuję jako reklamy:)
UsuńDynia makaronowa jest - pytałam, kupiłam, będę testować:)
Usuńwspaniały jesienny klimat!! obserwuje z p-rzyjemnością
OdpowiedzUsuń★ ★ ★ ★
pozdrawiam:*
Ola
niesamowicie to wygląda ;)
OdpowiedzUsuńSmacznego!
Pozdrawiam ;)
Och Robaczku!Cuda pokazujesz,te kolory,smakowicie to wygląda,tak powinna wygladać każda ulica jesienią.Pomysł aby coś zmienic popieram.A czarna strona z biało czerwona czcionką dobrze się prezentuje.Co do dyni to nie wiem ale jadłam dyniową tartę i była nieziemsko pyszna.Pozdrawiam i życzę masy wspaniałych pomysłów!Małgosia
OdpowiedzUsuńAle tam ładnie :) Wydaje mi się, że kiedyś przejeżdżaliśmy obok podobnych stoisk dyniowych w Twoich rejonach, ale nie mieliśmy czasu żeby się zatrzymać. U nas dynia głównie w zupie, ale dodaję też do gofrów, ciast, a teraz przymierzam się do naleśników dyniowych.
OdpowiedzUsuń