Czarny Golf. Moja podstawa jesienno-zimowej garderoby. Absolutny basic i must have.
A dziś dodatkowo można podziwiać wariacje na temat mojej fryzury: testowe podejście do boba i moje naturalne ombre hair - pamiątka po słonecznych dniach wakacji.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
UWAGA
Wszystkie zdjecia zamieszczone na tej stronie chronione są prawem autorskim. Przetwarzanie i publikacja w jakiejkolwiek formie bez zgody autorki jest zabronione.
Chcesz ich użyć? Zapytaj: rozneladnerzeczy@op.pl
Chcesz ich użyć? Zapytaj: rozneladnerzeczy@op.pl
też kocham czarne golfy:)
OdpowiedzUsuńświetnie zestawiłaś go z tymi spodenkami dżinsowymi.
co do fryzury, nie rób boba, please... masz tak piękne włosy, gęste, z tą grzywą, szkoda by było...
pozdrawiam:)
zgadzam się z poprzedniczką co do pięknych włosów : ) ale uważam, że w bobie byłoby Ci również do twarzy :) czasem zmiana jest potrzebna. Tylko później nie płacz za tymi długimi włosami! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
no mi chyba też nadal szkoda, ale ciągle mam poczucie, że moim włosom przydałaby się jakaś sensowna fryzura....rosną takie grube, gęste, trochę bez ładu i składu, nie mam na nie pomysłu już
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńMoże jakiś fajny fryzjer by Ci coś polecił, coś żeby nadać włosom jakąś bardziej zdecydowaną formę, ale ich nie skracać drastycznie? btw. raczej nikt, kogo znam jeszcze na fajnego fryzjera nie trafił, taki pech. A twoje włosy według mnie są świetne:)
OdpowiedzUsuńTak teraz zauważyłam, że na pierwszym zdjęciu się fajnie ułożyły, jakbyś miała takie asymetryczne cięcie, może coś takiego...?
oo, asymetria to jest myśl!
Usuń