Za krat(k)ami
Już miałam odwiesić bloga na wieszaku w oczekiwaniu na bardziej sprzyjające okoliczności przyrody i czasoprzestrzeni gdy nagle... przypomniałam sobie o kilku fotkach zrobionych jeszcze przed porodem:) Nie wiem kiedy i jak uda mi się powrócić tu z oszałamiającymi kreacjami, w których przyjmuję licznych wujków i ciotki odwiedzających me robaczywe poddasze w celu obejrzenia Lenki. Tymczasem więc trochę historii:)
Te zdjęcia zrobione były dokładnie w tym tygodniu, który zakończył się porodem (czego oczywiście zupełnie się nie spodziewałam!). Strój, który wybrałam na spotkanie z licealnymi koleżankami (z których jedna przyleciała aż z Meksyku i kurka wodna minęła się z Lenką bo wyleciała o jeden dzień za szybko) okazał się proroczy. Być może zadziałała podświadomość, być może to nadinterpretacja, ale ja to widzę tak: jestem obecnie za kratami, jestem więźniem w złotej klatce. Mam wszystko to o czym zazwyczaj człowiek marzy zimną, brzydką jesienią: duuużo wolnego czasu, Tv, Internet, książkę, pełną lodówkę. A mimo wszystko chciałabym wyjść do ludzi!
Póki co to ludzie przychodzą do mnie... a ja miejmy nadzieję nie zdziczeję do czasu gdy uda mi się powrócić do świata na zewnątrz, za szybą.
Autor zdjęć: mój mąż; miejsce: Nowa Iwiczna
Źródło pochodzenia: baletki - Deichmann, podkolanówki - H&M, sukienka - sh, chusta - po mamie
Rozumiem z tą "chęcią do ludzi". Pozwalam sobie już (2 miesiące po) na wyjścia sam na sam, ale wciąż mi mało:D
OdpowiedzUsuńJej, Ty żyjesz ;D
OdpowiedzUsuńWitaj, zaglądam na Twojego bloga już chyba z rok, ale nigdy nie komentuję, wolę czytać i obserwować. Gartuluję prześlicznej Lenki, sama jestem mamą 3,5 letniego chłopaca, a za 3 miesiace bede mieć córeczke :)
OdpowiedzUsuńZ tym 'wyjściem do ludzi' to chyba wszystkie mamy tak mają, zwłąsza jesienią i zimą... kiedy maluchy trzeba w domu chować i chronić przed choróbskami. Jedyne co ci mogę polecić, to wypady do hipermarketu... w zimne i ciemne wieczory to najlepszy sposób na depreche... Pozdrawiam i po cichu zazdroszcze że tak świetnie wyglądasz po ciazy, ja już 15kg na plusie jestm a to dopiero 7 miesiąc :( to co bedzie w 9 :(
ZEZULLA: ja już uciekam na zewnątrz (mimo, że mała jeszcze nie skończyła miesiąca), ale co tu dużo kryć - na długo uciec nie mogę:)
OdpowiedzUsuńŻWIREK: a jednak!:p
ANONIMOWY: dziękuję za gratulacje:) 'wyjścia do ludzi' mogę sobie organizować w dość łatwy sposób bo mam do dyspozycji samochód i dwa centra handlowe 5min jazdy od domu. W ten sposób nie jestem totalnie zamknięta choć mimo wszystko nadal jest to wypad na krótkiej smyczy:)
A kilogramami się nie przejmuj, sama pewnie dobrze wiesz po synu jak szybko chudnie się po porodzie!
musiałaś zrobić furorę na spotkaniu bo wyglądałaś przepieknie!Ludzie nie zając a chwile z Córeczką przemijają!Szanuj je!Mówi Ci to mama 33,30 i 17 letnich pociech.Strasznie za tamtymi dniami tęsknię!Pozdrawiam,Małgosia
OdpowiedzUsuńMAŁGOSIU, staram się nacieszyć każdą chwilą ale rzeczywiście czas pędzi jak oszalały - mała już ma miesiąc, a mi się wydaje, że niedawno byłyśmy w szpitalu. ps. a tak na marginesie to śmieszny zbieg okoliczności, ale masz dużo wspólnego z moją mamą! chodzi mi zarówno o wiek Twoich dzieci, rozstrzał wiekowy jak i ilość potomstwa:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Twoją mamę i Ciebie także!
OdpowiedzUsuń