Znacie taką chorobę: człowiek całe życie się bez czegoś obywa, nagle to kupuje i okazuje się, że nic innego nie może się równać z nowym nabytkiem?
Baletkoza - silne uzależnienie od baletek, właśnie odkryłam u siebie po zakupie drugich w życiu tego typu butów. Gdy nie mam czasu na przemyślenia co nałożyć - zawsze pada na nie!
Chusta to imieninowy prezent od rodziców - idealna do ożywienia prostego zestawu, chociaż intensywniej zacznę ją chyba wykorzystywać dopiero na jesień.
No bo teraz przecież będzie już tylko cieplej, nie?:)
Baletkoza - silne uzależnienie od baletek, właśnie odkryłam u siebie po zakupie drugich w życiu tego typu butów. Gdy nie mam czasu na przemyślenia co nałożyć - zawsze pada na nie!
Chusta to imieninowy prezent od rodziców - idealna do ożywienia prostego zestawu, chociaż intensywniej zacznę ją chyba wykorzystywać dopiero na jesień.
No bo teraz przecież będzie już tylko cieplej, nie?:)
chusta piękna, Twój piękny uśmiech zawsze pozytywnie mnie nastraja;)
OdpowiedzUsuńostatnie zdjęcie jest świetne=) jesteś taką pozytywną, uśmiechniętą osóbką, aż miło odwiedzać Twojego bloga. Ja baletki uwielbiam, ale bez wzajemności- wszystkie mnie obcierają:(
OdpowiedzUsuńpiękna chusta
OdpowiedzUsuńBaletkoza-chyba zachoruję;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńSzal i balerinki bardzo mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńKsenia:dziękuję za komplement!
OdpowiedzUsuńŻużu: dzięki! apropo baletek - moje pierwsze też były paskudne i niemiłosiernie mnie ocierały. Dopiero za drugim razem udało mi się znaleźć te idealne!
Alicja, fashion-psyche: dzięki
Pani La Mome: :D
chusta jackpot?
OdpowiedzUsuńAnonimie: chusta no name, bez metki
OdpowiedzUsuń