Kolejnym punktem wyjazdu była Lucca - miasteczko poleciła mi koleżanka, pojechaliśmy tam nie wiedząc zupełnie czego możemy się spodziewać. Zastaliśmy urocze stare miasto otoczone imponującymi murami obronnymi:
Mur był tak gruby, że na jego szczycie mieściła się ulica z dwoma ścieżkami dla pieszych:
W starej części miasta, za murami można było zgubić się krążąc po wąskich uliczkach:
Łażąc tak leniwie bez żadnego planu dotarliśmy do głównego placu Piazza San Michele z imponującym kościołem:
Ponieważ pogoda była dość chwiejna ubrałam się na cebulkę (zwracam uwagę na Panią w tle - bardzo ciekawa spódnica):
Źródło pochodzenia: biała tunika - Zara, szal - Vero Moda, legginsy - Tesco (F&F), sweterek - prezent, trampki Berska, naszyjnik z literką A - pamiątka z Wenecji
Jeszcze tego samego dnia wieczorem trafiliśmy do Pisy, ale być może dlatego, że padał tam deszcz to krzywa wieża nie zrobiła na nas wielkiego wrażenia. Na koniec dobiła nas prognoza pogody - deszcz i 12stopni w Cinque Terre, czyli kolejnym miejscu, które chcieliśmy odwiedzić. Ale o tym następnym razem.
Jeszcze tego samego dnia wieczorem trafiliśmy do Pisy, ale być może dlatego, że padał tam deszcz to krzywa wieża nie zrobiła na nas wielkiego wrażenia. Na koniec dobiła nas prognoza pogody - deszcz i 12stopni w Cinque Terre, czyli kolejnym miejscu, które chcieliśmy odwiedzić. Ale o tym następnym razem.
ale ten kosciół ma swietną fasade, ty tą tunike :)
OdpowiedzUsuńNiestety pogoda we Wloszech jest w tym roku fatalna. Szczegolnie na polnocy i w centrum wloskiego buta. Cala nadzieje w lecie.
OdpowiedzUsuńLinn
zachwycam się tuniką!
OdpowiedzUsuńŁadna Twoja tunika i spódnica pani z tyłu:-)
OdpowiedzUsuńLinn:ale chyba lepsza niż w Polsce bo czasami wychodziło słońce:)
OdpowiedzUsuń