Spora (jak na mnie) przerwa w blogowaniu wynika z zaangażowania się w organizację wyprzedaży zawartości mojej toaletki (retro bling bling). Troszkę posprzątałam i okazało się, że 3/4 rzeczy leży nieużywane w czeluściach mojej szuflady. Ogarnęłam ten majdan i teraz cykam zdjęcia jak tylko złapię trochę przyzwoitego światła, obrabiam i wrzucam Wam na pożarcie:) Dochód zostanie bez wyrzutów sumienia przeznaczony na kolejne biżu:)
Poza tym rozchorowałam się dosłownie na dzień przed długo planowanym wypadem w góry i teraz zamiast zjeżdżać na dupozjazdach to zakopuję się pod kocem z herbatką obok mojego osobistego Pana grzejnika. Ech... tym samym nie jestem w stanie pokazać nic z ostatnio zakupionych ciuchów, ale za to pochwalę się troszkę innym łupem wyprzedażowym.
Jakiś czas temu Tośka zeżarła nam filcowy czarny bieżnik. Jak nie ruszały mnie obgryzione ściany i powygryzana gąbka z jej kojca, tak bieżnik mnie zdenerwował, bo to był idealny patent na zneutralizowanie nieprzyjemnego uczucia gdy stawia się kubek na szklanej ławie. Jak na złość wszystkie filcowe bieżniki znikły ze sklepów i dopiero ostatnio, zupełnie przez przypadek, natknęłam sie na ten. Wszystko było by super, gdyby nie to, że był różowy.....no ale.... 19zł zrobiło swoje:)
Źródło pochodzenia: bieżnik - Duka (%), kubek i podkładka - This&That
moim zdaniem w dechę.
OdpowiedzUsuńmam kubeczek z takim samym logo:)
OdpowiedzUsuńco tam, ze jest różowy :) jest świetny :D
OdpowiedzUsuńJak ja kocham wszytsko co filcowe:> I lubię róż:P
OdpowiedzUsuń2 fota wymiata!
OdpowiedzUsuńGłupio się przyznać, ale nie wiedziałam, że istnieją takie fajne rzeczy ;) kolor mi się bardzo podoba! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńoo to piękna misia to Tośka...?, boska jest!!! ja mieszkam z Tosiem, też czarnym, ale nie pieskiem, a kotkiem :) nie wyobrażam sobie życia bez zwierząt - u nas miał być pieso, a wyszły dwa kociasy - maniek i antek:) ale na pewno na tym nie poprzestanę, bo pieso też musi być ;p :) przygarnięty, znaleziony, nie ważne.., oby go kochać i żeby nie był sam :)no i panowie kociasy muszą się zgodzić, ale pieski przychodzące w gości o dziwno lubią i nie boją się ich, więc mam dobre przeczucia :)
OdpowiedzUsuńizu: ja niestety widzę, że u mojej Tośki pojawiają się mordercze instynkty i jak widzi kota to ma go ochotę pogonić...mimo,że kot jej nigdy krzywdy nie zrobił
OdpowiedzUsuń