Powinnam napisać raczej niewdzięczny sweter - dużo za duży na mnie i z rodzaju tych, których nigdy sama bym nie kupiła. Postanowiłam jednak podejść do akcji jak do wyzwania i .... zakryłam go:) żakietem po babci.
Klasyka, bo: 1. kolory biel+czerń, 2. nieśmiertelne dżinsy, 3. buty, które mają już chyba wszystkie szafiarki*
A tu kilka detali niewidoczny na głównym zdjęciu. Broszka w dekolcie utrzymywała sweter w akceptowalnym miejscu (bez niej mogłabym mieć dekolt do pępka).
* bardzo nie lubię kupować rzeczy, które mają wszyscy, no ale w tym wypadku doszłam do wniosku, że po pierwsze szafiarki są dość rozproszone po Polsce i stanowią nieznaczny odsetek społeczeństwa, a po drugie buty są niedrogie i ładne, więc przemogłam się!
O proszę..Chyba jesteś pierwsza, która nie założyła pod spód bluzki, a wręcz przeciwnie, narzuciłaś coś na wierzch :D I dlatego mi się podoba, bo jest inaczej :D
OdpowiedzUsuńSwoją drogą fajnie być w tej mniejszości szafiarskiej nieposiadającej te buty :D Chociaż im częściej je widzę, tym większą nabieram na nie chrapkę :D
Piesek cudny!!
ja tez nie mam, mam inne, realowe, ha :D
OdpowiedzUsuńI w nich nie chodzę, haha :D
Nie ma nic pod spodem? To do czego przypięta ta broszka, chyba nie do skóry.... :o
fajnie :) i te buciki dalej mnie kusza.. mm sa piekne
OdpowiedzUsuń