Jestem niecierpliwa
Taką maxi pierwszy raz zobaczyłam na The Sartorialist jeszcze w tamtym roku. Na jej widok pomyślałam boska, ale na pewno nie znajdę takiej w żadnym sklepie. Druga myśl: ale to jest przecież banalne do uszycia. W styczniu odbyłam króciutki kurs szycia na maszynie u mojej babci, która przebiegle, za moimi plecami, szybko sama uszyła mi wymarzoną spódnicę:) Mi pozostały dobre chęci (wystarczyło ich na zakup nowego Łucznika i uszycie 2 woreczków a'la Metka by Traczka) i oczekiwanie na wiosnę. Bo ta spódnica jest ewidentnie wiosenna. Trochę oszukiwałam wczoraj z wełnianymi, cielistymi rajstopami, no ale to nie jest to... Tak sobie myślę, że chyba skrócę odrobinę tę nieprzezroczystą część. W końcu jak szaleć na wiosnę to szaleć.

Autor zdjęć: mąż, miejsce: Warszawa
Źródło pochodzenia: spódnica - uszyta przez babcię (podejrzana na thesartorialist.blogspot.com), sweterek - sh, naszyjnik - Monnari (moje ostatnie mega odkrycie jeśli chodzi o biżuterię, szkoda że trochę drogo...)